Kim jest bohater tej opowieΕci? TwΓ³rcΔ , prorokiem czy moΕΌe wielkim mistyfikatorem? W ksiΔ ΕΌce Marcina Wichy spacer po wyimaginowanej wystawie prac Malewicza staje siΔ pretekstem do opowieΕci o utopijnych projektach i niespeΕnionych marzeniach, o rosyjskiej rewolucji i naszej wspΓ³ΕczesnoΕci.
Eksponatami sΔ tu obrazy, znaki interpunkcyjne, buraki cukrowe i ludzkie losy. Autor umyka muzealnej narracji, z uΕmiechem i nie bez ironii podejmuje grΔ z konwencjΔ artystycznej biografii, a jednoczeΕnie, juΕΌ caΕkiem serio, prΓ³buje znaleΕΊΔ jΔzyk zdolny uchwyciΔ istotΔ malarstwa – i daje przy tym niezwykΕy popis literackiego kunsztu.
Tego dnia sam chce byΔ farbΔ . CzuΔ tΔ farbΔ na sobie. Chce siΔ niΔ posmarowaΔ. OwinΔ Δ. Chce jΔ zobaczyΔ caΕym ciaΕem, bez uΕΌycia oczu. Nie chce byΔ malarzem. Chce byΔ obrazem. Kolorem. Wszystkimi kolorami. Najlepiej krΓ³lem kolorΓ³w w kolorowej szacie. Chce mieΔ kolorowe skrzydΕa, zostawiaΔ za sobΔ barwnΔ smugΔ.