Widziałem takich /szczególnie mężczyzn/, którzy niby są wierzący, a wstydzą się wyraźnie przeżegnać i robią coś w rodzaju namiastki znaku krzyża. Jest to doskonały przykład psychozy wstydu i lęku – żeby jakiś bałwan z tłumu – kolega – nie podśmiał. Raczej gnuśnieć w tłumie baranów byleby się nie narazić na wytknięcie palcem, jako człowiek niezrozumiały dla przeciętniaków. Wcale nie znaczy to, że chciałbym siebie ponad innych wynieść – Przeciwnie! Chciałbym wstrząsnąć każdym, żeby z tego dorośniętego tylko do pewnego znormalizowanego poziomu – tłumu, wystrzeliły, jeśli nie można wszędzie – to przynajmniej tu i ówdzie – pędy myśli, czynu (…)
(Witold Pilecki, Raport W, 1943 r.).