Czułam, że coś jest nie tak. To matczyny instynkt. Wiedziałam, że mój syn zaczął coś przede mną ukrywać.
Kiedyś chodził do szkoły z psotnym uśmiechem na swojej pięknej twarzy. Teraz unika kontaktu wzrokowego i nieustannie pochyla głowę. Odkąd dowiedziałam się, że dokucza mu kolega z klasy, każdego dnia się martwiłam, żołądek skręcał mi się z nerwów, od chwili gdy wychodził z domu aż do momentu, kiedy wracał. Wszyscy powtarzają mi, że przesadzam, ale nie będę ryzykować bezpieczeństwa własnego dziecka. Razem z mężem próbujemy rozmawiać z rodzicami drugiego chłopca, ale to tylko pogarsza sytuację… Wtedy naszemu dziecku dzieje się krzywda. Dość. To się musi skończyć. Nawet jeśli oznacza to wzięcie spraw w swoje ręce. Bo my znamy prawdę o rodzinie, która obrała sobie naszego syna za cel – to nie jest ich pierwszy raz. DLATEGO PYTANIE BRZMI, JAK DALEKO POSUNIEMY SIĘ W NASZEJ ZEMŚCIE?